Nie warto trwać w nienawiści do drugiego człowieka, gdyż
zniewala to nas od środka, wybaczyć i pozwolić odejść czyni nas
wolnymi i otwiera nowe bramy do życia.
Otworzyłam drzwi, weszłam do mieszkania i od razu poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie gorącą czekoladę i pomaszerowałam do swojego starego pokoju, w którym od dziś znów zamieszkam. Zadzwoniłam do przyjaciółki, żeby się nie zdziwiła, gdy przyjdzie do mieszkania i mnie zastanie. Wzięłam do ręki swoją ulubioną książkę i po raz setny zaczęłam ją czytać, wtuliwszy się w michałową bluzę. Dopiero teraz poczułam zapach jego perfum. Były naprawdę śliczne, ale pewnie bardzo drogie. Skończyłam książkę po jakiejś godzinie. Postanowiłam wziąć prysznic. Gorące krople wody zmywały ze mnie wszystkie zmartwienia i ślady łez, które dziś wylałam. Może dobrze się stało, że odkryłam ten romans teraz. Kocham Piotrka i chcę, żeby był szczęśliwy. Może kiedyś wrócimy do siebie, ale teraz muszę z nim porozmawiać. Musze dowiedzieć się dlaczego mi t zrobił i czy w ogóle kiedyś mnie kochał. Muszę to wiedzieć bo inaczej nigdy nie da mi to spokoju. Wyszłam spod prysznica, ubrałam się w czarne legginsy, koszulkę i bluzę Michała z logiem Skry. Przypomniałam sobie, że obiecałam mamie, że zadzwonię do niej wieczorem. Gadałyśmy dobre 20 min, aż zadzwonił dzwonek. Pożegnałam się z nią i poczłapałam otworzyć drzwi. To był Piotrek.
-Przyszedłem ci to wszystko wyjaśnić. Proszę, wysłuchaj mnie.
-Chyba nie ma czego wyjaśniać. Wejdź, nie będziemy rozmawiać w progu.
Zrobiło mi się smutno. Nie mogłam się do niego tak po prostu przytulić, pocałować i powiedzieć jak bardzo go kocham. Tak bardzo chciałam, żeby było jak dawniej, ale wiedziałam, że nie można cofnąć czasu.
Weszliśmy do mojego pokoju. Spojrzał na mnie a mi łzy znów napłynęły do oczu. Usiadłam na łóżku. On zrobił to samo. Złapał moją rękę w swoje dłonie, ale ja ją wyrwałam z jego uścisku.
-Aniu, proszę cię, nie płacz.
-Ale ja nie płaczę. Nie mam powodów. Wszystko jest idealnie. Przyłapałam cię dziś na zdradzie, ale nie ma się czym przejmować. Lepiej być nie może. - powiedziałam z ironią.
-To nie jest takie łatwe, jak ci się wydaje. Ja ... -
-Nie takie łatwe? To jest bardzo łatwe. Bawiłeś się mną. Chciałeś mieć w domu służącą, żeby móc po godzinach robić "dodatkowe projekty" - przerwałam mu, ale sama nie wiem czemu to powiedziałam - Czy ty kiedykolwiek mnie kochałeś?
-To wszystko nie tak. - próbował się usprawiedliwić - Jasne, że cię kochałem.
-Nie tak? A jak? Wytłumacz mi bo ja się pogubiłam.
-Ewelina dołączyła do naszego zespołu jakieś 3 tygodnie temu. Od razu znaleźliśmy wspólny język. Bardzo dobrze nam się pracowało. Rozumiała mnie i zawsze mogłem z nią pogadać.
-No tak, ze mną nie można było porozmawiać.
-Nie o to chodzi. Ty od początku roku akademickiego zawsze byłaś zajęta. Cały czas coś czytałaś albo byłaś na zajęciach.
-Na tym polega życie studenta. Trzeba chodzić na wykłady i przygotowywać się do zajęć. - powiedziałam przez łzy.
-Przecież wiem, ale zaczęło mi cię brakować. Po tygodniu znajomości stało się, wylądowaliśmy w łóżku. - tłumaczył się dalej.
-Bardzo ciekawe, ale proszę, oszczędź mi szczegółów.
-Po tym całym zdarzeniu unikaliśmy siebie na tyle, na ile było to możliwe. Zaproponowałem ci wspólne mieszkanie bo chciałem o niej zapomnieć. Nie udało się. Zakochałem się.
-Co ona ma w sobie, czego ja nie mam? Jestem aż tak beznadziejna?
-Przestań tak gadać. Po prostu nie było nam pisane być razem. Proszę cie, wybacz mi. Zrobię wszystko, żeby tak się stało bo mi na tobie zależy.
-Kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć? - dopytywałam się - Ile czasu chciałeś to jeszcze ciągnąć?
-Miałem ci wszystko powiedzieć w ten weekend. To nie tak, że przestałem cię kochać. Kocham cię cały czas, ale muszę zamienić to w przyjacielską miłość. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz i zostaniemy dobrymi przyjaciółmi.
-Myślisz, że zrobię "pstryk" i o wszystkim zapomnę? Na to trzeba czasu. Muszę od nowa ci zaufać.
-Wiem i zrobię wszystko, żeby odzyskać twoje zaufanie. - przekonywał mnie Piotrek.
-Może masz rację. Nie było nam pisane być razem. Jednak ja nadal cię kocham. Teraz jest na to za wcześnie, ale myślę, że w przyszłości zostaniemy przyjaciółmi. Będziesz jutro w domu? Chciałabym zabrać trochę swoich rzeczy.
-Jasne, że będę. - powiedział kierując się do wyjścia - O której mogę się ciebie spodziewać?
-Myślę, że o 9, no może o 10.
-Ok, nie ma sprawy. Pomogę ci to wszystko przywieść. Dobranoc.
-Dobranoc. Aha, Piotrek, chciałam ci jeszcze coś powiedzieć.
-Tak, słucham.
-Życzę wam szczęścia i mówię to szczerze. - podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Dziękuję ci, dziękuję za wszystko. I też życzę ci szczęścia bo na nie zasługujesz. Będę leciał. Pa pa.
-Pa Piotrek, pa.
Zamknęłam zanim drzwi i wróciłam do swojego pokoju. Chciałam iść spać, ale przypomniałam sobie, że mam na sobie bluzę Michała. Wypadałoby ją uprać. Jak pomyślałam, tak też zrobiłam. Miejmy nadzieję, że do jutra wyschnie. Byłam już naprawdę padnięta po całym dniu, więc postanowiłam się położyć. Przed zaśnięciem przypomniały mi się wszystkie wspaniałe chwile, które spędziłam z Piotrkiem. Nie wytrzymałam, rozpłakałam się. Wtulona w poduszkę ocierałam łzy. Wiedziałam, że w niczym mi nie pomogą. Moje powieki stawały się coraz cięższe, jednak nie dane było mi zasnąć.
-Halo, Anka. Jesteś tam? - krzyknęłą Małgosia kiedy weszła do mieszkania.
-Jestem w pokoju.
-Co się stało? Mała, ty płakałaś? I czemu do jasnej cholery nie leżysz teraz u boku swojego Piotrusia?
-Jak chcesz to mogę sobie stąd iść. A Piotrek już nie jest mój i nie mów do mnie mała bo wiesz, że tego nie lubię.
-Co? Nie jesteś już z Piotrkiem? Jak to?
Wytłumaczyła Gosi dlaczego nie jesteśmy już razem. Nie pominęłam niczego. Powiedziałam co zobaczyłam, gdy weszłam do mieszkania, opowiedziałam o spotkaniu z Michałem i o rozmowie z Piotrkiem. Gdy skończyłam Gośka siedziała i dziwnie na mnie patrzyła.
-Jak on mógł ci coś takiego zrobić? Niech ja go tylko spotkam.
-To wszystko przeze mnie - usprawiedliwiałam Piotrka - gdybym wybrała inne studia miałabym dla niego więcej czasu.
-Co ty do cholery gadasz? Słyszysz siebie? I ty mu tak po prostu wybaczyłaś?
-Nie wybaczyłam mu. Kocham go i nie umiem zrobić tak, jak robi połowa osób, kiedy ukochana osoba zdradzi. Nie umiem udawać, że go nie znam. Kocham go i chcę, żeby był szczęśliwy. Mam nadzieję, że uda nam się kiedyś zostać przyjaciółmi.
-Normalnie podziwiam cię. Ja bym tak nie umiała tak podejść do całej tej sprawy. A z Piotrka to skończony idiota. Niech wie, co stracił. Mieć taki skarb i oglądać się za świecidełkami. Kretyn i tyle. A co z tym Michałem?
-Gosieńko, a co może być z Michałem?
-No nie wiem. Może jakiś mały romansik się szykuje. - zażartowała, chcąc poprawić mi humor.
-Ta, jasne. Polubiliśmy się i tyle. A tak na marginesie to on ma żonę i syna.
-A już myślałam, że...
-A jednak nic z tego. Pójdziesz jutro ze mną po kilka moich rzeczy? - poprosiłam przyjaciółkę - Najbardziej zależy mi na żółtej koszulce Skry bo chcę założyć ją na jutrzejszy mecz.
-Na jutrzejszy mecz? Przecież już dawno biletów nie ma. Chyba, że chcesz ją założyć, żeby posiedzieć przed telewizorem. - zaśmiała się Małgoś. Chętnie bym go z tobą obejrzała, ale niestety muszę iść do pracy.
-Michał mnie zaprosił i powiedział, że jakieś wejściówki się zawsze znajdą. Potem chce mnie poznać z całą drużyna Skry.
-No co ty gadasz.. - zdziwiła się - Twoim największym marzeniem była krótka rozmowa z Kurkiem, Plińskim, Bąkiem i Możdżim a jutro to ma się spełnić? Nie wspominając już o rozmowie z Winiarem bo to już masz za sobą. W takim razie z samego rana lecimy po rzeczy.
Pogadałyśmy jeszcze chwilę i sama nie wiem kiedy zasnęłam.
poniedziałek, 16 lipca 2012
piątek, 13 lipca 2012
dwa
Pamiętam gdy jeszcze
w wakacje za każdym razem gdy widziałeś spadającą gwiazdę mówiłeś,
żebym pomyślała życzenie. zawsze powtarzałam w myślach: 'żeby
został ze mną na zawsze, żeby mnie nie zostawił'. od kiedy
odszedłeś codziennie wypatruję spadających gwiazd, ale tym razem
proszę o to, żebyś wrócił.
- Hej, dobrze się czujesz? - zapytał mnie jakiś mężczyzna - Nic ci nie jest?
Nie miałam siły odpowiedzieć, jednak skądś znałam ten głos. Podniosłam głowę do góry i moim oczom ukazał się nie kto inny jak Michał Winiarski. Tak, TEN Michał Winiarski! Jeden z moich ulubionych siatkarzy. Teraz humoru nie poprawi mi nawet cała drużyna Skry, ani reszta drużyn PlusLigi razem wziętych.
- Nic mi nie jest, ale dziękuję za troskę.
- No właśnie widzę. Mogę coś dla ciebie zrobić?
- Jasne, że możesz. Możesz zostawić mnie w spokoju. - on nie miał innego zajęcia?
- Tego obiecać ci nie mogę. Chodź, odprowadzę cię do domu. Nie chcę, żebyś tu zamarzła w nocy. - Winiar próbował być śmieszny ale trochę mu nie wyszło. Podał mi chusteczki higieniczne.
- Czy ty nie masz przypadkiem jakiegoś meczu, czy coś? Zajmij się swoimi sprawami! Poradzę sobie bez ciebie. Myślisz, że jak spojrzysz na mnie tymi swoimi niebieskoszarymi oczami to zawrócisz mi w głowie? Idź rozdawać autografy małolatom, które przychodzą na mecze, aby popatrzeć na was a nie na grę.
- Widzę, że wiesz kim jestem. Nie obchodzi mnie to, czy mnie lubisz. Chodzi mi tylko o to, żeby odtransportować cię do domu. Nie chodzi mi o to, żeby zawrócić ci w głowie. Mam żonę, którą bardzo kocham i synka. - jego głos przybierał coraz poważniejszy ton.
- Przepraszam, że to powiedziałam. Nie chodzi o to, że cię nie lubię. Jeśli tak bardzo ci na tym zależy to proszę, możesz mnie odwieźć. - w innych okolicznościach dałabym się pokroić za minutę rozmowy z Winarem, a tu proszę, Michał chce odwieźć mnie do domu i wcale się z tego nie cieszę.
- Poczekaj chwilę. - powiedział i za chwilę podjechał samochodem.
Podałam mu nazwę ulicy, na której mieszkałam z Małgosią. Było to na drugim końcu miasta. Przez kilka minut nie odzywaliśmy się do siebie w ogóle. Uspokoiłam się trochę i zaczynało do mnie docierać z kim jade samochodem. "Anka, spokojnie - powtarzałam sobie w myślach - to tylko Michał Winiarski, zwykły człowiek."
- Przepraszam cię jeszcze raz za to, że tak na ciebie naskoczyłam. - powiedziałam pierwsza prawie na jednym tchu.
- Spoko, nic się nie stało. Mam świadomość, że nie wszyscy mnie lubią. Może będziesz tak miła i zdradzisz mi swoje imię? - odpowiedział po kilku sekundach milczenia.
- No tak, ale ze mnie kretynka. Nawet się nie przedstawiłam.. Ania jestem. I po raz kolejny powtarzam, że nie chodzi o to, że cię nie lubię. Wręcz przeciwnie. Jesteś jednym z moich ulubionych siatkarzy. - tłumaczyłam się.
- Bardzo mnie to cieszy, Aniu. Widzę, że nie jest to twój najlepszy dzień i nie będę wypytywał o przyczynę twoich łez.
- Dziękuję ci. Naprawdę nie jestem gotowa żeby o tym mówić. - gdy to powiedziałam przypomniałam sobie całą tę scenę. przypomniałam sobie wzrok tej dziwki i Piotrka, który nawet nie wysilił się na to, żeby mnie zatrzymać. Łzy zaczęły mi napływać do oczu i rozpłakałam się na dobre. Michał zwolnił i zatrzymał się na poboczu. Podał mi chusteczkę i bez słowa przytulił mnie do siebie.
- Płacz mała, płacz.. - powiedział troskliwym głosem - Pamiętaj, że rano wyjdzie słońce i będzie lepiej. Musi być lepiej.
Siedziałam przytulona do niego jeszcze przez kilka minut. Tego właśnie było mi trzeba. Przytulic się do kogoś i płakać. Gdy się uspokoiłam powiedziałam Michałowi, że jest OK i możemy jechać. Winiar uśmiechnął się do mnie i ruszyliśmy. Zobaczyłam swoje odbicie w lusterku i się przestraszyłam. Tusz rozmazany miałam na całej twarzy. Wyciągnęłam szybko chusteczki do demakijażu i lusterko. Zmyłam szybko makijaż, a raczej pozostałości, które po nim zostały i otworzyłam okno.
- Nie będzie ci zimno? - spytał Michał.
- Może trochę ale muszę się odświeżyć, a zgaduję, że w tej limuzynie nie ma prysznica.
- Widzę, że humor wraca. - mówiąc to sięgnął na tylne siedzenie po bluzę i dał mi ją - Masz, załóż ją. nie powinno byś ci już zimno. Za chwilkę i tak będziemy na miejscu. Z tego, co mówiłaś to jestem jednym z twoich ulubionych siatkarzy, więc przypuszczam, że interesujesz się trochę siatkówką.
- Tak, to moja pasja. Trochę późno dowiedziałam się o waszym jutrzejszym meczu z Politechniką i nie zdążyłam kupić biletów. Rozeszły się jak świeże bułeczki. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jeżeli będziesz nam kibicować to jakaś wejściówka się znajdzie. - zaśmiał się Michał.
- Komu kibicować? Skrze? Chyba masz gorączkę. - zaśmiałam się.
- Czyli nic z tego? Nie lubisz Skry? - spytał udając smutnego.
- Ja mam nie lubić Skry? Ja mam żółte serce, w którym płynie czarna krew. - powiedziałam z dumą.
- Czyli widzimy się jutro o 16.30 przy Torwarze. - podsumował.
- Nie obraź się, ale teraz nie mam ochoty na mecze. Może innym razem.
- Masz zamiar przesiedzieć i przepłakać cały dzień? Nie ma mowy! No chyba, że wolisz to od poznania wszystkich chłopaków z drużyny.
- Chyba mnie przekonałeś. Jutro o 16.30 przed Torwarem. - może ma rację. Nie warto siedzieć w domu i płakać.
- Jesteśmy na miejscu. Trzymaj - podał mi kartkę - to mój numer telefonu.
Wystukałam numer na swoim telefonie i puściłam mu sygnałka.
- A to mój. Dziękuję ci za wszystko, co dla mnie zrobiłeś i jeszcze raz przepraszam za to, jak cię potraktowałam na początku.
-Już o tym zapomniałem. - zaśmiał się - Tak dużo to ja dla ciebie nie zrobiłem. Przywiozłem cię tylko do domu.
-Uwierz, że zrobiłeś więcej, niż ci się wydaje. - rozsunęłam bluzę bo chciałam mu ją oddać.
-Zostaw. Oddasz mi ją jutro.
- OK. To do jutra. Dziękuję jeszcze raz. - powiedziałam to i pocałowałam go w policzek - chciałabym mieć takiego przyjaciela jak ty.
-To co, przyjaciółko moja, widzimy się jutro o 16.30. Teraz muszę spadać bo za godzinkę mamy trening.
-Do jutra przyjacielu. - powiedziałam a on podszedł i przytulił mnie po przyjacielsku.
-I zabraniam ci dzisiaj już płakać. Zrozumiano?
-Jasne szefie.
Pożegnaliśmy się i poszłam w stronę klatki. Nacisnęłam dzwonek ale żadnej odpowiedzi. No tak, Gosia weekendami pracuje w restauracji swojej cioci. Dobrze, że nie oddałam jej jeszcze kluczy. Szukając ich w torbie natrafiłam na telefon. W ciągu ostatnich 10 minut 12 nieodebranych połączeń. Wszystkie od Piotrka.
- Hej, dobrze się czujesz? - zapytał mnie jakiś mężczyzna - Nic ci nie jest?
Nie miałam siły odpowiedzieć, jednak skądś znałam ten głos. Podniosłam głowę do góry i moim oczom ukazał się nie kto inny jak Michał Winiarski. Tak, TEN Michał Winiarski! Jeden z moich ulubionych siatkarzy. Teraz humoru nie poprawi mi nawet cała drużyna Skry, ani reszta drużyn PlusLigi razem wziętych.
- Nic mi nie jest, ale dziękuję za troskę.
- No właśnie widzę. Mogę coś dla ciebie zrobić?
- Jasne, że możesz. Możesz zostawić mnie w spokoju. - on nie miał innego zajęcia?
- Tego obiecać ci nie mogę. Chodź, odprowadzę cię do domu. Nie chcę, żebyś tu zamarzła w nocy. - Winiar próbował być śmieszny ale trochę mu nie wyszło. Podał mi chusteczki higieniczne.
- Czy ty nie masz przypadkiem jakiegoś meczu, czy coś? Zajmij się swoimi sprawami! Poradzę sobie bez ciebie. Myślisz, że jak spojrzysz na mnie tymi swoimi niebieskoszarymi oczami to zawrócisz mi w głowie? Idź rozdawać autografy małolatom, które przychodzą na mecze, aby popatrzeć na was a nie na grę.
- Widzę, że wiesz kim jestem. Nie obchodzi mnie to, czy mnie lubisz. Chodzi mi tylko o to, żeby odtransportować cię do domu. Nie chodzi mi o to, żeby zawrócić ci w głowie. Mam żonę, którą bardzo kocham i synka. - jego głos przybierał coraz poważniejszy ton.
- Przepraszam, że to powiedziałam. Nie chodzi o to, że cię nie lubię. Jeśli tak bardzo ci na tym zależy to proszę, możesz mnie odwieźć. - w innych okolicznościach dałabym się pokroić za minutę rozmowy z Winarem, a tu proszę, Michał chce odwieźć mnie do domu i wcale się z tego nie cieszę.
- Poczekaj chwilę. - powiedział i za chwilę podjechał samochodem.
Podałam mu nazwę ulicy, na której mieszkałam z Małgosią. Było to na drugim końcu miasta. Przez kilka minut nie odzywaliśmy się do siebie w ogóle. Uspokoiłam się trochę i zaczynało do mnie docierać z kim jade samochodem. "Anka, spokojnie - powtarzałam sobie w myślach - to tylko Michał Winiarski, zwykły człowiek."
- Przepraszam cię jeszcze raz za to, że tak na ciebie naskoczyłam. - powiedziałam pierwsza prawie na jednym tchu.
- Spoko, nic się nie stało. Mam świadomość, że nie wszyscy mnie lubią. Może będziesz tak miła i zdradzisz mi swoje imię? - odpowiedział po kilku sekundach milczenia.
- No tak, ale ze mnie kretynka. Nawet się nie przedstawiłam.. Ania jestem. I po raz kolejny powtarzam, że nie chodzi o to, że cię nie lubię. Wręcz przeciwnie. Jesteś jednym z moich ulubionych siatkarzy. - tłumaczyłam się.
- Bardzo mnie to cieszy, Aniu. Widzę, że nie jest to twój najlepszy dzień i nie będę wypytywał o przyczynę twoich łez.
- Dziękuję ci. Naprawdę nie jestem gotowa żeby o tym mówić. - gdy to powiedziałam przypomniałam sobie całą tę scenę. przypomniałam sobie wzrok tej dziwki i Piotrka, który nawet nie wysilił się na to, żeby mnie zatrzymać. Łzy zaczęły mi napływać do oczu i rozpłakałam się na dobre. Michał zwolnił i zatrzymał się na poboczu. Podał mi chusteczkę i bez słowa przytulił mnie do siebie.
- Płacz mała, płacz.. - powiedział troskliwym głosem - Pamiętaj, że rano wyjdzie słońce i będzie lepiej. Musi być lepiej.
Siedziałam przytulona do niego jeszcze przez kilka minut. Tego właśnie było mi trzeba. Przytulic się do kogoś i płakać. Gdy się uspokoiłam powiedziałam Michałowi, że jest OK i możemy jechać. Winiar uśmiechnął się do mnie i ruszyliśmy. Zobaczyłam swoje odbicie w lusterku i się przestraszyłam. Tusz rozmazany miałam na całej twarzy. Wyciągnęłam szybko chusteczki do demakijażu i lusterko. Zmyłam szybko makijaż, a raczej pozostałości, które po nim zostały i otworzyłam okno.
- Nie będzie ci zimno? - spytał Michał.
- Może trochę ale muszę się odświeżyć, a zgaduję, że w tej limuzynie nie ma prysznica.
- Widzę, że humor wraca. - mówiąc to sięgnął na tylne siedzenie po bluzę i dał mi ją - Masz, załóż ją. nie powinno byś ci już zimno. Za chwilkę i tak będziemy na miejscu. Z tego, co mówiłaś to jestem jednym z twoich ulubionych siatkarzy, więc przypuszczam, że interesujesz się trochę siatkówką.
- Tak, to moja pasja. Trochę późno dowiedziałam się o waszym jutrzejszym meczu z Politechniką i nie zdążyłam kupić biletów. Rozeszły się jak świeże bułeczki. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jeżeli będziesz nam kibicować to jakaś wejściówka się znajdzie. - zaśmiał się Michał.
- Komu kibicować? Skrze? Chyba masz gorączkę. - zaśmiałam się.
- Czyli nic z tego? Nie lubisz Skry? - spytał udając smutnego.
- Ja mam nie lubić Skry? Ja mam żółte serce, w którym płynie czarna krew. - powiedziałam z dumą.
- Czyli widzimy się jutro o 16.30 przy Torwarze. - podsumował.
- Nie obraź się, ale teraz nie mam ochoty na mecze. Może innym razem.
- Masz zamiar przesiedzieć i przepłakać cały dzień? Nie ma mowy! No chyba, że wolisz to od poznania wszystkich chłopaków z drużyny.
- Chyba mnie przekonałeś. Jutro o 16.30 przed Torwarem. - może ma rację. Nie warto siedzieć w domu i płakać.
- Jesteśmy na miejscu. Trzymaj - podał mi kartkę - to mój numer telefonu.
Wystukałam numer na swoim telefonie i puściłam mu sygnałka.
- A to mój. Dziękuję ci za wszystko, co dla mnie zrobiłeś i jeszcze raz przepraszam za to, jak cię potraktowałam na początku.
-Już o tym zapomniałem. - zaśmiał się - Tak dużo to ja dla ciebie nie zrobiłem. Przywiozłem cię tylko do domu.
-Uwierz, że zrobiłeś więcej, niż ci się wydaje. - rozsunęłam bluzę bo chciałam mu ją oddać.
-Zostaw. Oddasz mi ją jutro.
- OK. To do jutra. Dziękuję jeszcze raz. - powiedziałam to i pocałowałam go w policzek - chciałabym mieć takiego przyjaciela jak ty.
-To co, przyjaciółko moja, widzimy się jutro o 16.30. Teraz muszę spadać bo za godzinkę mamy trening.
-Do jutra przyjacielu. - powiedziałam a on podszedł i przytulił mnie po przyjacielsku.
-I zabraniam ci dzisiaj już płakać. Zrozumiano?
-Jasne szefie.
Pożegnaliśmy się i poszłam w stronę klatki. Nacisnęłam dzwonek ale żadnej odpowiedzi. No tak, Gosia weekendami pracuje w restauracji swojej cioci. Dobrze, że nie oddałam jej jeszcze kluczy. Szukając ich w torbie natrafiłam na telefon. W ciągu ostatnich 10 minut 12 nieodebranych połączeń. Wszystkie od Piotrka.
środa, 4 lipca 2012
jeden
Miała rozmazany tusz, czerwone usta, rozszerzone źrenice,
a jej ręce drżały. Stała w deszczu na środku ulicy i zaczęła krzyczeć,
że miłości nie ma!
O cholera! Znów zaspałam. Moje, i tak niezbyt piękne plany na ten piątek legły w gruzach. Spojrzałam na swój cudowny budzik w kształcie piłki do siatkówki i uświadomiłam sobie, że jest już 9. O 12.20 zaczynałam zajęcia, więc już nie zdążę nadrobić moich niemałych zaległości w czytaniu. Wstałam niezadowolona i od razu skierowałam się do łazienki. Wzięłam gorący prysznic, który trochę poprawił mi humor. Ubrałam się w moje ulubione jeansy, do tego założyłam kremowa koszulkę i niebieski sweterek. Jeszcze tylko lekki makijaż i po około godzinie byłam gotowa do wyjścia na uczelnię. Spojrzałam na zegarek. Była 9.55. Miałam jeszcze trochę czasu, więc zrobiłam sobie herbatę i kanapki. Do ręki wzięłam książkę i zaczęłam ją czytać. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu.
- Halo! - odebrałam.
- Cześć Aniu, czemu od tygodnia się do mnie nie odzywasz?- spytała mama.
- Wiesz jak jest. Miałam małe zamieszanie z przeprowadzką.
- A możesz mi powiedzieć, czemu nie jesteś na zajęciach?
O cholerka! Już 11.10. Ale ten czas szybko płynie.
- Spokojnie, mam na 12.20.- uspokoiłam mamę.
- Przynajmniej od dobrych 15 min powinnaś być w drodze na uczelnię. Jak zwykle nie mogłaś pewnie oderwać się od książki.
- Masz rację mamo, przejrzałaś mnie. - rozmawiałam z mama i jednocześnie zabrałam torbę, ubrałam się i zamknęłam za sobą drzwi, po czym pobiegłam na autobus.
- Dziewczyno, mogłam to zrozumieć kiedy miałaś 10, nawet 15 lat. Ale teraz masz 21 i dalej świata nie widzisz poza tymi twoimi książkami.- podsumowała moje zachowanie mama.
- Przepraszam, ale muszę już kończyć. Zdzwonimy się wieczorem. Pa mamuś.
- Trzymaj się i niech cię nawet nie kusi czytać w autobusie.- zażartowała.
Siedząc wygodnie w autobusie rozmyślałam dan moimi weekednowymi planami. Musiałam jeszcze zabrać kilka rzeczy z mieszkania, które wynajmowałam z moją przyjaciółką do mieszkania mojego chłopaka, Piotrka, z którym mieszkałam od tygodnia. Właśnie, Piotrek! Powinnam do niego zadzwonić! Wystukałam więc jego numer telefonu.
- Cześć Piotruś- zaczęłam rozmowę.
- No hej.
- Nie przeszkadzam ci? - spytałam - Masz jakiś dziwny głos.
- Ty mi nigdy nie przeszkadzasz. Ale to, co za chwilę ci powiem na pewno cię nie ucieszy.
- Co się stało? - nie wiedziałam czego się spodziewać - Piotrek, jesteś tam?!
- Jestem. Spokojnie, nic się nie stało. Wrócę dziś bardzo późno z pracy. Powinienem być po północy, więc nie czekaj na mnie.
Ja go kiedyś uduszę! Myślałam, że stało się coś poważnego. Nie byłam zachwycona tą wiadomością, ale wiem. że mają teraz w firmie jakieś duże zlecenie i muszą pracować po godzinach.
- Nie możesz tyle pracować. To już 3 raz w tym tygodniu.
- Wiem Aniu, wiem. Już niedługo kończymy projekt i będę wracał o normalnych porach.
- Muszę kończyć bo właśnie autobus zatrzymał się na przystanku. Do zobaczenia w domu. Kocham cię.
- No pa, Aniu. - powiedział i rozłączył się.
Jesteśmy razem 4 miesiące. Postanowiliśmy razem zamieszkać. Jednak, od jakiegoś czasu, coraz bardziej się od siebie oddalamy. Nie wiem co się dzieje w jego życiu. Nie jest tak jak dawniej. Nie potrafimy już przegadać całej nocy, co kiedyś było normą... Koniec tego rozmyślania! To wszystko przez to, że Piotrek tyle pracuje. Niedługo wszystko minie i znów będziemy cholernie szczęśliwi..
Jak ja lubię takie dni, kiedy zajęcia kończą się 3 godziny wcześniej niż powinny. Pojechałam prosto do domu.
Wkładam kluczyk do zamka i.... Kurwa, jak to możliwe, że nie zamknęłam drzwi??! Nacisnęłam na klamkę i po cichu weszłam do mieszkania. Na pieszy rzut oka wszystko było w porządku. Po chili usłyszałam głos Piotrka dochodzący z sypialni. Pewnie rozmawiał z kimś przez telefon.
- Kochanie, co robisz o tej porze w domu? - spytałam.
Nagle rozmowa ucichła. Poszłam do sypialni, otworzyłam drzwi i zamarłam.
- Aniu, to nie tak jak myślisz! Ja ci to wszystko wytłumaczę!
Już wiedziałam jak wygląda projekt mojego chłopaka. Aż za dobrze wiedziałam. była nim wysoka blondynka. Stałam tam i nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Ta dziwka śmiała mi się prosto w twarz i patrzyła na mnie jakby chciała mi powiedzieć: "dziewczyno, jesteś taka beznadziejna, że twój facet szuka sobie kogoś lepszego. A ja jestem od ciebie lepsza i dam mu to czego nigdy nie mógłby od ciebie dostać".
- Kto to? - spytałam, kiedy odzyskałam głos.
- To jest Ewelina, moja koleżanka z pracy. Pozwól mi to wszystko wyjaśnić.
Nie wytrzymałam, zaśmiałam się głośno. Cały mój świat się zawalił. wybiegłam stamtąd jak najszybciej umiałam. Dopiero kiedy wsiadłam do windy dotarło do mnie to, co się stało. Wybuchnęłam płaczem. Po wyjściu z bloku pobiegłam przed siebie cała zapłakana. Była połowa października ale było dość ciepło. Po około 20 minutach szybkiego marszu nie miałam już sił aby biec dalej. Usiadłam na pierwszej lepszej ławce. Obok autobusu, stojącego obok panowało zamieszanie. Nie interesowało mnie to, co tam się dzieje. Myślałam tylko o Piotrku. Przypomniałam sobie wyraz twarzy tej blondyny. Wybuchłam je większym i głośniejszym płaczem. Kurwa, ja to mam szczęście do facetów. Co jeden to gorszy. A myślałam, że Piotrek jest ideałem. Ale ja byłam głupia! Ideałów nie ma! Oparłam głowę na dłoniach i po raz kolejny dałam upust łzom.
O cholera! Znów zaspałam. Moje, i tak niezbyt piękne plany na ten piątek legły w gruzach. Spojrzałam na swój cudowny budzik w kształcie piłki do siatkówki i uświadomiłam sobie, że jest już 9. O 12.20 zaczynałam zajęcia, więc już nie zdążę nadrobić moich niemałych zaległości w czytaniu. Wstałam niezadowolona i od razu skierowałam się do łazienki. Wzięłam gorący prysznic, który trochę poprawił mi humor. Ubrałam się w moje ulubione jeansy, do tego założyłam kremowa koszulkę i niebieski sweterek. Jeszcze tylko lekki makijaż i po około godzinie byłam gotowa do wyjścia na uczelnię. Spojrzałam na zegarek. Była 9.55. Miałam jeszcze trochę czasu, więc zrobiłam sobie herbatę i kanapki. Do ręki wzięłam książkę i zaczęłam ją czytać. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu.
- Halo! - odebrałam.
- Cześć Aniu, czemu od tygodnia się do mnie nie odzywasz?- spytała mama.
- Wiesz jak jest. Miałam małe zamieszanie z przeprowadzką.
- A możesz mi powiedzieć, czemu nie jesteś na zajęciach?
O cholerka! Już 11.10. Ale ten czas szybko płynie.
- Spokojnie, mam na 12.20.- uspokoiłam mamę.
- Przynajmniej od dobrych 15 min powinnaś być w drodze na uczelnię. Jak zwykle nie mogłaś pewnie oderwać się od książki.
- Masz rację mamo, przejrzałaś mnie. - rozmawiałam z mama i jednocześnie zabrałam torbę, ubrałam się i zamknęłam za sobą drzwi, po czym pobiegłam na autobus.
- Dziewczyno, mogłam to zrozumieć kiedy miałaś 10, nawet 15 lat. Ale teraz masz 21 i dalej świata nie widzisz poza tymi twoimi książkami.- podsumowała moje zachowanie mama.
- Przepraszam, ale muszę już kończyć. Zdzwonimy się wieczorem. Pa mamuś.
- Trzymaj się i niech cię nawet nie kusi czytać w autobusie.- zażartowała.
Siedząc wygodnie w autobusie rozmyślałam dan moimi weekednowymi planami. Musiałam jeszcze zabrać kilka rzeczy z mieszkania, które wynajmowałam z moją przyjaciółką do mieszkania mojego chłopaka, Piotrka, z którym mieszkałam od tygodnia. Właśnie, Piotrek! Powinnam do niego zadzwonić! Wystukałam więc jego numer telefonu.
- Cześć Piotruś- zaczęłam rozmowę.
- No hej.
- Nie przeszkadzam ci? - spytałam - Masz jakiś dziwny głos.
- Ty mi nigdy nie przeszkadzasz. Ale to, co za chwilę ci powiem na pewno cię nie ucieszy.
- Co się stało? - nie wiedziałam czego się spodziewać - Piotrek, jesteś tam?!
- Jestem. Spokojnie, nic się nie stało. Wrócę dziś bardzo późno z pracy. Powinienem być po północy, więc nie czekaj na mnie.
Ja go kiedyś uduszę! Myślałam, że stało się coś poważnego. Nie byłam zachwycona tą wiadomością, ale wiem. że mają teraz w firmie jakieś duże zlecenie i muszą pracować po godzinach.
- Nie możesz tyle pracować. To już 3 raz w tym tygodniu.
- Wiem Aniu, wiem. Już niedługo kończymy projekt i będę wracał o normalnych porach.
- Muszę kończyć bo właśnie autobus zatrzymał się na przystanku. Do zobaczenia w domu. Kocham cię.
- No pa, Aniu. - powiedział i rozłączył się.
Jesteśmy razem 4 miesiące. Postanowiliśmy razem zamieszkać. Jednak, od jakiegoś czasu, coraz bardziej się od siebie oddalamy. Nie wiem co się dzieje w jego życiu. Nie jest tak jak dawniej. Nie potrafimy już przegadać całej nocy, co kiedyś było normą... Koniec tego rozmyślania! To wszystko przez to, że Piotrek tyle pracuje. Niedługo wszystko minie i znów będziemy cholernie szczęśliwi..
Jak ja lubię takie dni, kiedy zajęcia kończą się 3 godziny wcześniej niż powinny. Pojechałam prosto do domu.
Wkładam kluczyk do zamka i.... Kurwa, jak to możliwe, że nie zamknęłam drzwi??! Nacisnęłam na klamkę i po cichu weszłam do mieszkania. Na pieszy rzut oka wszystko było w porządku. Po chili usłyszałam głos Piotrka dochodzący z sypialni. Pewnie rozmawiał z kimś przez telefon.
- Kochanie, co robisz o tej porze w domu? - spytałam.
Nagle rozmowa ucichła. Poszłam do sypialni, otworzyłam drzwi i zamarłam.
- Aniu, to nie tak jak myślisz! Ja ci to wszystko wytłumaczę!
Już wiedziałam jak wygląda projekt mojego chłopaka. Aż za dobrze wiedziałam. była nim wysoka blondynka. Stałam tam i nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Ta dziwka śmiała mi się prosto w twarz i patrzyła na mnie jakby chciała mi powiedzieć: "dziewczyno, jesteś taka beznadziejna, że twój facet szuka sobie kogoś lepszego. A ja jestem od ciebie lepsza i dam mu to czego nigdy nie mógłby od ciebie dostać".
- Kto to? - spytałam, kiedy odzyskałam głos.
- To jest Ewelina, moja koleżanka z pracy. Pozwól mi to wszystko wyjaśnić.
Nie wytrzymałam, zaśmiałam się głośno. Cały mój świat się zawalił. wybiegłam stamtąd jak najszybciej umiałam. Dopiero kiedy wsiadłam do windy dotarło do mnie to, co się stało. Wybuchnęłam płaczem. Po wyjściu z bloku pobiegłam przed siebie cała zapłakana. Była połowa października ale było dość ciepło. Po około 20 minutach szybkiego marszu nie miałam już sił aby biec dalej. Usiadłam na pierwszej lepszej ławce. Obok autobusu, stojącego obok panowało zamieszanie. Nie interesowało mnie to, co tam się dzieje. Myślałam tylko o Piotrku. Przypomniałam sobie wyraz twarzy tej blondyny. Wybuchłam je większym i głośniejszym płaczem. Kurwa, ja to mam szczęście do facetów. Co jeden to gorszy. A myślałam, że Piotrek jest ideałem. Ale ja byłam głupia! Ideałów nie ma! Oparłam głowę na dłoniach i po raz kolejny dałam upust łzom.
Subskrybuj:
Posty (Atom)