piątek, 13 lipca 2012

dwa

Pa­miętam gdy jeszcze w wa­kac­je za każdym ra­zem gdy widziałeś spa­dającą gwiazdę mówiłeś, żebym po­myślała życze­nie. zaw­sze pow­tarzałam                   w myślach: 'żeby zos­tał ze mną na zaw­sze, żeby mnie nie zos­ta­wił'. od kiedy od­szedłeś codzien­nie wy­pat­ruję spa­dających gwiazd, ale tym ra­zem proszę o to, żebyś wrócił. 

         - Hej, dobrze się czujesz? - zapytał mnie jakiś mężczyzna - Nic ci nie jest?
Nie miałam siły odpowiedzieć, jednak skądś znałam ten głos. Podniosłam głowę do góry i moim oczom ukazał się nie kto inny jak Michał Winiarski. Tak, TEN Michał Winiarski! Jeden z moich ulubionych siatkarzy. Teraz humoru nie poprawi mi nawet cała drużyna  Skry, ani reszta drużyn PlusLigi razem wziętych.
         - Nic mi nie jest, ale dziękuję za troskę.
         - No właśnie widzę. Mogę coś dla ciebie zrobić?
         - Jasne, że możesz. Możesz zostawić mnie w spokoju. - on nie miał innego zajęcia?
         - Tego obiecać ci nie mogę. Chodź, odprowadzę cię do domu. Nie chcę, żebyś tu zamarzła w nocy. - Winiar próbował być śmieszny ale trochę mu nie wyszło. Podał mi chusteczki higieniczne.
         - Czy ty nie masz przypadkiem jakiegoś meczu, czy coś? Zajmij się swoimi sprawami! Poradzę sobie bez ciebie. Myślisz, że jak spojrzysz na mnie tymi swoimi niebieskoszarymi oczami to zawrócisz mi w głowie? Idź rozdawać autografy małolatom, które przychodzą na mecze, aby popatrzeć na was a nie na grę.
         - Widzę, że wiesz kim jestem. Nie obchodzi mnie to, czy mnie lubisz. Chodzi mi tylko o to, żeby odtransportować cię do domu. Nie chodzi mi o to, żeby zawrócić ci w głowie. Mam żonę, którą bardzo kocham i synka. - jego głos przybierał coraz poważniejszy ton.
          - Przepraszam, że to powiedziałam. Nie chodzi o to, że cię nie lubię. Jeśli tak bardzo ci na tym zależy to proszę, możesz mnie odwieźć. - w innych okolicznościach dałabym się pokroić za minutę rozmowy z Winarem, a tu proszę, Michał chce odwieźć mnie do domu i wcale się z tego nie cieszę. 

          - Poczekaj chwilę. - powiedział i za chwilę podjechał samochodem.
   Podałam mu nazwę ulicy, na której mieszkałam z Małgosią. Było to na drugim końcu miasta. Przez kilka minut nie odzywaliśmy się do siebie w ogóle. Uspokoiłam się trochę i zaczynało do mnie docierać z kim jade samochodem. "Anka, spokojnie - powtarzałam sobie w myślach - to tylko Michał Winiarski, zwykły człowiek." 
           - Przepraszam cię jeszcze raz za to, że tak na ciebie naskoczyłam. - powiedziałam pierwsza prawie na jednym tchu.
           - Spoko, nic się nie stało. Mam świadomość, że nie wszyscy mnie lubią. Może będziesz tak miła i zdradzisz mi swoje imię? - odpowiedział po kilku sekundach milczenia.
           - No tak,  ale ze mnie kretynka. Nawet się nie przedstawiłam.. Ania jestem. I po raz kolejny powtarzam, że nie chodzi o to, że cię nie lubię. Wręcz przeciwnie. Jesteś jednym z moich ulubionych siatkarzy. - tłumaczyłam się.
           - Bardzo mnie to cieszy, Aniu. Widzę, że nie jest to twój najlepszy dzień i  nie będę wypytywał o przyczynę  twoich łez.
           - Dziękuję ci. Naprawdę nie jestem gotowa żeby o tym mówić. - gdy to powiedziałam przypomniałam sobie całą tę scenę. przypomniałam sobie wzrok tej dziwki i Piotrka, który nawet nie wysilił się na to, żeby mnie zatrzymać. Łzy zaczęły mi napływać do oczu i rozpłakałam się na dobre. Michał zwolnił i zatrzymał się na poboczu. Podał mi chusteczkę i bez słowa przytulił mnie do siebie. 
           - Płacz mała, płacz.. - powiedział troskliwym głosem - Pamiętaj, że rano wyjdzie słońce i będzie lepiej. Musi być lepiej.
     Siedziałam przytulona do niego jeszcze przez kilka minut. Tego właśnie było mi trzeba. Przytulic się do kogoś i płakać. Gdy się uspokoiłam  powiedziałam Michałowi, że jest OK i możemy jechać. Winiar uśmiechnął się do mnie i ruszyliśmy. Zobaczyłam swoje odbicie w lusterku i się przestraszyłam. Tusz rozmazany miałam na całej twarzy. Wyciągnęłam szybko chusteczki do demakijażu i lusterko. Zmyłam szybko makijaż, a raczej pozostałości, które po nim zostały i otworzyłam okno.
            - Nie będzie ci zimno? - spytał Michał.
            - Może trochę ale muszę się odświeżyć, a zgaduję, że w tej limuzynie nie ma prysznica.
            - Widzę, że humor wraca. - mówiąc to sięgnął na tylne siedzenie po bluzę i dał mi ją - Masz, załóż ją. nie powinno byś ci już zimno. Za chwilkę i tak będziemy na miejscu. Z tego, co mówiłaś to jestem jednym z twoich ulubionych siatkarzy, więc przypuszczam, że interesujesz się trochę siatkówką.
            - Tak, to moja pasja. Trochę późno dowiedziałam się o waszym jutrzejszym meczu z Politechniką i nie zdążyłam kupić biletów. Rozeszły się jak świeże bułeczki. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. 
            - Jeżeli będziesz nam kibicować to jakaś wejściówka się znajdzie. - zaśmiał się Michał.
            - Komu kibicować? Skrze? Chyba masz gorączkę. - zaśmiałam się.
            - Czyli nic z tego? Nie lubisz Skry? - spytał udając smutnego.
            - Ja mam nie lubić Skry?  Ja mam żółte serce, w którym płynie czarna krew. - powiedziałam z dumą.
            - Czyli widzimy się jutro o 16.30 przy Torwarze. - podsumował.
            - Nie obraź się, ale teraz nie mam ochoty na mecze. Może innym razem.
            - Masz zamiar przesiedzieć i przepłakać cały dzień? Nie ma mowy!  No chyba, że wolisz to od poznania wszystkich chłopaków z drużyny. 
            - Chyba mnie przekonałeś. Jutro o 16.30 przed Torwarem. - może ma rację. Nie warto siedzieć w domu i płakać.
            - Jesteśmy na miejscu. Trzymaj - podał mi kartkę - to mój numer telefonu.
Wystukałam numer na swoim telefonie i puściłam mu sygnałka.
            - A to mój. Dziękuję ci za wszystko, co dla mnie zrobiłeś i jeszcze raz przepraszam za to, jak cię potraktowałam na początku.
            -Już o tym zapomniałem. - zaśmiał się - Tak dużo to ja dla ciebie nie zrobiłem. Przywiozłem cię tylko do domu.
            -Uwierz, że zrobiłeś więcej, niż ci się wydaje. - rozsunęłam bluzę bo chciałam mu ją oddać.
            -Zostaw. Oddasz mi ją jutro.
            - OK. To do jutra. Dziękuję jeszcze raz. - powiedziałam to i pocałowałam go w policzek - chciałabym mieć takiego przyjaciela jak ty.
            -To co, przyjaciółko moja, widzimy się jutro o 16.30. Teraz muszę spadać bo za godzinkę mamy trening.
            -Do jutra przyjacielu. - powiedziałam a on podszedł i przytulił mnie po przyjacielsku. 
            -I zabraniam ci dzisiaj już płakać. Zrozumiano?
            -Jasne szefie.
   Pożegnaliśmy się i poszłam w stronę klatki. Nacisnęłam dzwonek ale żadnej odpowiedzi. No tak, Gosia weekendami pracuje w restauracji swojej cioci. Dobrze, że nie oddałam jej jeszcze kluczy. Szukając ich w torbie natrafiłam na telefon. W ciągu ostatnich 10 minut 12 nieodebranych połączeń. Wszystkie od Piotrka.
 

6 komentarzy:

  1. ooh. Michał Winiarski. Marzenie niespełnione. Kocha żone i dzieckoo. Uwielbiam jak to mówi, jest taki słoodki. ; d Jaki poomocny z niego człowiek, omomom.;* to skoro on jest przyjacielem , to kto jest czy bedzie tym w którym się zakocha ? Czeekam. ; D
    zapraszam do siebie na piąty rozdział [uugh.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa i wiesz bo jak informujesz to piszesz w komentarzach sad-start.blogspot.pl, a powinnaś tak : sad-start.blogspot.com i może dlatego tu jest taak nas małoo. ; P pozdrawiaam . ; D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale ja mądra jestem :P to mój pierwszy blog tutaj :D

      Usuń
  3. niee . zdarza się po prostu ; ) tylko tak zauważyłaam to mówię napiszę Ci . ; D

    OdpowiedzUsuń
  4. łohoho szalejemy z Miśkiem ? ;d czekam na kontynuację i jak możesz to informuj mnie GG : 7589078 pozdrawiam i całuję panna ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam nie wiem, czy on na pewno taki zwykły. Jednak sportowiec, do tego kadrowicz. Zwykłość takich ludzi kończy się zwykle wraz z pierwszym wywiadem, albo zdjęciem umieszczonym w gazecie. Bo to nie jest zwykłe, że ludzie rozpoznają cię na ulicy.
    Ania trochę sobie na Michale poużywała, ale to w sumie zrozumiałe,bo humor miała przecież dość podły. Najważniejsze, że człowiek zrozumiał sytuację i nie obraził się na śmierć, choć przecież miał do tego święte prawo:)
    Pozdrawiam.
    [droga--do--gwiazd]
    [mwiniarski]

    OdpowiedzUsuń