środa, 4 lipca 2012

jeden

Miała rozmazany tusz, czerwone usta, rozszerzone źrenice, a jej ręce drżały. Stała w deszczu na środku ulicy i zaczęła krzyczeć,      że miłości nie ma!



                     O cholera! Znów zaspałam. Moje, i tak niezbyt piękne plany na ten piątek legły w gruzach. Spojrzałam na swój cudowny budzik w kształcie piłki do siatkówki i uświadomiłam sobie, że jest już 9. O 12.20 zaczynałam zajęcia, więc już nie zdążę nadrobić moich niemałych zaległości w czytaniu. Wstałam niezadowolona i od razu skierowałam się do łazienki. Wzięłam gorący prysznic, który trochę poprawił mi humor. Ubrałam się w moje ulubione jeansy, do tego założyłam kremowa koszulkę i niebieski sweterek. Jeszcze tylko lekki makijaż i po około godzinie byłam gotowa do wyjścia na uczelnię. Spojrzałam na zegarek. Była 9.55. Miałam jeszcze trochę czasu, więc zrobiłam sobie herbatę i kanapki. Do ręki wzięłam książkę i zaczęłam ją czytać. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu.

    - Halo! - odebrałam.
    - Cześć Aniu, czemu od tygodnia się do mnie nie odzywasz?- spytała mama.
    - Wiesz jak jest. Miałam małe zamieszanie z przeprowadzką.
    - A możesz mi powiedzieć, czemu nie jesteś na zajęciach?
  O cholerka! Już 11.10. Ale ten czas szybko płynie.
    - Spokojnie, mam na 12.20.- uspokoiłam mamę.
    - Przynajmniej od dobrych 15 min powinnaś być w drodze na uczelnię. Jak zwykle nie mogłaś   pewnie oderwać się od książki.
    - Masz rację mamo, przejrzałaś mnie. - rozmawiałam z mama i jednocześnie zabrałam torbę, ubrałam się i zamknęłam za sobą drzwi, po czym pobiegłam na autobus.
    - Dziewczyno, mogłam to zrozumieć kiedy miałaś 10, nawet 15 lat. Ale teraz masz 21 i dalej świata nie widzisz poza tymi twoimi książkami.- podsumowała moje zachowanie mama.
    - Przepraszam, ale muszę już kończyć. Zdzwonimy się wieczorem. Pa mamuś.
    - Trzymaj się i niech cię nawet nie kusi czytać w autobusie.- zażartowała.

                  Siedząc wygodnie w autobusie rozmyślałam dan moimi weekednowymi planami. Musiałam jeszcze zabrać kilka rzeczy z mieszkania, które wynajmowałam z moją przyjaciółką do mieszkania mojego chłopaka, Piotrka, z którym mieszkałam od tygodnia. Właśnie, Piotrek! Powinnam do niego zadzwonić! Wystukałam więc jego numer telefonu.

     - Cześć Piotruś- zaczęłam rozmowę.
     - No hej.
     - Nie przeszkadzam ci? - spytałam - Masz jakiś dziwny głos.
     - Ty mi nigdy nie przeszkadzasz. Ale to, co za chwilę ci powiem na pewno cię nie ucieszy.
     - Co się stało? - nie wiedziałam czego się spodziewać - Piotrek, jesteś tam?!
     - Jestem. Spokojnie, nic się nie stało. Wrócę dziś bardzo późno z pracy. Powinienem być po północy, więc nie czekaj na mnie.
   Ja go kiedyś uduszę! Myślałam, że stało się coś poważnego. Nie byłam zachwycona tą wiadomością, ale wiem. że mają teraz w firmie jakieś duże zlecenie i muszą pracować po godzinach.
     - Nie możesz tyle pracować. To już 3 raz w tym tygodniu.
     - Wiem Aniu, wiem. Już niedługo kończymy projekt i będę wracał o normalnych porach.
     - Muszę kończyć bo właśnie autobus zatrzymał się na przystanku. Do zobaczenia w domu. Kocham cię.
     - No pa, Aniu. - powiedział i rozłączył się.
 
               Jesteśmy razem 4 miesiące. Postanowiliśmy razem zamieszkać. Jednak, od jakiegoś czasu, coraz bardziej się od siebie oddalamy. Nie wiem co się dzieje w jego życiu. Nie jest tak jak dawniej. Nie potrafimy już przegadać całej nocy, co kiedyś było normą... Koniec tego rozmyślania! To wszystko przez to, że Piotrek tyle pracuje. Niedługo wszystko minie i znów będziemy cholernie szczęśliwi..



                Jak ja lubię takie dni, kiedy zajęcia kończą się 3 godziny wcześniej niż powinny. Pojechałam prosto do domu.
Wkładam kluczyk do zamka i.... Kurwa, jak to możliwe, że nie zamknęłam drzwi??! Nacisnęłam na klamkę i po cichu weszłam do mieszkania. Na pieszy rzut oka wszystko było w porządku. Po chili usłyszałam głos Piotrka dochodzący z sypialni. Pewnie rozmawiał z kimś przez telefon.

       - Kochanie, co robisz o tej porze w domu? - spytałam.
Nagle rozmowa ucichła. Poszłam do sypialni, otworzyłam drzwi i zamarłam.
       - Aniu, to nie tak jak myślisz! Ja ci to wszystko wytłumaczę!

                 Już wiedziałam jak wygląda projekt mojego chłopaka. Aż za dobrze wiedziałam. była nim wysoka blondynka. Stałam tam i nie mogłam wydusić z  siebie  ani jednego słowa. Ta dziwka śmiała mi się prosto w twarz i patrzyła na mnie jakby chciała mi powiedzieć: "dziewczyno, jesteś taka beznadziejna, że twój facet szuka sobie kogoś lepszego. A ja jestem od ciebie lepsza i dam mu to czego nigdy nie mógłby od ciebie dostać".
       - Kto to? - spytałam, kiedy odzyskałam głos.
       - To jest Ewelina, moja koleżanka z pracy. Pozwól mi to wszystko wyjaśnić.

 
Nie wytrzymałam, zaśmiałam się głośno. Cały mój świat się zawalił. wybiegłam stamtąd jak najszybciej umiałam. Dopiero kiedy wsiadłam do windy dotarło do mnie to, co się stało. Wybuchnęłam płaczem. Po wyjściu z bloku pobiegłam przed siebie cała zapłakana. Była połowa  października  ale było dość ciepło. Po około 20 minutach szybkiego marszu nie miałam już sił aby biec dalej.  Usiadłam na pierwszej lepszej ławce. Obok autobusu, stojącego obok panowało zamieszanie. Nie interesowało mnie to, co tam się dzieje. Myślałam tylko o Piotrku. Przypomniałam sobie wyraz twarzy tej blondyny. Wybuchłam je większym i głośniejszym płaczem. Kurwa, ja to mam szczęście do facetów. Co jeden to gorszy. A myślałam, że Piotrek jest ideałem. Ale ja byłam głupia! Ideałów nie ma! Oparłam głowę na dłoniach i po raz kolejny dałam upust łzom.

2 komentarze:

  1. jaa nigdy nie zrozumiem tych facetów. mają wszystko, a i tak idą do drugieej. Chamstwo przez duże CH. ; ) noo wiesz, fajniee. ; D czekaam na rozwój wydarzeń. ; P

    [uugh.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie nowy rozdział ; ) www.uugh.blog.onet.pl Zapraszam, a jak nie czytasz to po prostu zignoruuj. ; )

    OdpowiedzUsuń